Na moment przed wyjściem do pracy sięgasz po smartfona i zamawiasz smoothie oraz sałatkę owocową do odebrania z pobliskiej domowej kuchni. Po pracy odwiedzasz sąsiadów na wspólną biesiadę przy risotto, a jedną dodatkową porcję zanosisz jeszcze miłej starszej pani mieszkającej dwa bloki obok.
Partnerem i patronem naszego Przewodnika po Sharing Economy jest firma Traficar
Foodsharing, czyli dzielenie się jedzeniem nie jest nowym zjawiskiem – podobnie jak cała gospodarka czy ekonomia współdzielenia. Jednak dziś wykorzystujemy mechanizmy społecznościowe i internet do tego, aby wprowadzić ją na zupełnie nowy poziom. Zaczynamy przełamywać lęk przed dopuszczeniem do naszego stołu już nawet nie sąsiadów, a kompletnie obcych osób. Coś, co przez lata utożsamiane było wyłącznie z rodziną, święte miejsce integracji i bliskości, nagle otwieramy na innych a siebie na nowe doświadczenia.
Dodajmy do tego, że 30-50 proc. jedzenia marnujemy w drodze na nasz talerz lub z talerza. Męczy nas bezmyślny konsumpcjonizm. Niektórych z nas męczy już nawet dieta pudełkowa – wolimy domowe posiłki przygotowane ze sprawdzonych składników przez lokalnych kucharzy.
Na tym gruncie rozwija się jedna z najciekawszych gałęzi ekonomii współdzielenia, coraz bardziej obecna także w Polsce: meal sharing, czyli dzielenie się posiłkami na różne sposoby.
Podróżnicze i towarzyskie doznania przy stole
Stosując duże uproszczenie, pierwszy rodzaj meal sharingu, który chcę przedstawić, można by nazwać Airbnb dla posiłków. Każda z platform operujących w tym modelu spełnia jedną podstawową funkcję: pomaga kojarzyć miłośników dobrego jedzenia (foodies) z gospodarzami-kucharzami (hosts), którzy zapraszają do swojego stołu na wspólny posiłek. Sądzę, że lepszym od Airbnb punktem odniesienia byłby w tym przypadku couchsurfing, bo nie chodzi wyłącznie o to, żeby znaleźć się przy czyimś stole – chodzi o to, aby znaleźć się przy tym stole z kimś. Dlatego do tej odmiany meal sharingu przylgnęły nazwy communal dining czy social dining, oznaczające spożywanie posiłków wspólnie, w doborowym towarzystwie – dla przyjemności chwili, dla poznania nowych osób.
Szukasz kulinarnych doświadczeń?
Jesteś foodie, uwielbiasz podróżować i chłonąć obce kultury? A może po prostu nie masz co robić w swoim mieście, bo ono nie jest w stanie za Tobą nadążyć, a Twoja otwartość na nowych ludzi jest legendarna?
- Wybierasz jedną z platform/aplikacji, które opisałem poniżej.
- Przeglądasz i odkrywasz menu, posiłki i gospodarzy w swoim lub innych miastach, którzy zapraszają do wspólnego stołu.
- Wybierasz i rezerwujesz miejsce przy stole. Oczywiście, wiąże się to najczęściej z konkretną opłatą (“wejściowe”), którą ustalił gospodarz.
- Zajmujesz miejsce przy stole i delektujesz się posiłkiem oraz poznawaniem różnorodnych, inspirujących ludzi – nie tylko gospodarza, ale i innych zaproszonych gości.
Proste? W ten sposób działa kilka prężnie rozwijających się aplikacji meal sharingowych.
EatWith to platforma założona w 2010 roku w Tel Awiwie (teraz San Francisco), agregująca menu od ponad 650 gospodarzy, którzy operują w przeszło 200 miastach na całym świecie. Powstała z myślą o osobach kochających podróże i chcących odkrywać nowe kultury przez ludzi i kuchnię.
Foodies mogą oceniać gospodarzy i ich menu (system gwiazdek), oraz wystawiać recenzje, dokładnie tak, jak na Airbnb. Co do zasady, opłata “wejściowa” pokrywa koszty posiłku z niewielkim zyskiem dla gospodarza + 15% prowizji dla EatWith.
Platforma prowadzi też uważny proces weryfikacji gospodarzy. Pracownik odwiedza dom aplikującego, aby sprawdzić jakość jedzenia, wystrój, czystość, warunki bezpieczeństwa, a nawet jego zachowanie.
Alternatywny i pyszny sposób dla podróżników na odkrywanie świata
EatWith to bezdyskusyjny pionier sharing economy w zakresie dzielenia się posiłkami, który wyznaczył model funkcjonowania i wzorzec dla pozostałych platform tego typu.
VizEat nie różni się znacząco od EatWith ani w swojej filozofii, ani w sposobie działania. Wszystko sprowadza się do doświadczania jedzenia i kultury “od wewnątrz”, siadając do jednego stołu z lokalsami.
Śladem EatWith podążają jeszcze Bon Appetour, Feastly, Eat in Common, Mealsharing.com i Mealshare.org, które rozczula estetyką pamiętającą jeszcze zamierzchłe czasy Web 1.0.
Jest także polski EatAway, o którym pisaliśmy w jednym z naszych poprzednich tekstów. To jedyna tego rodzaju aktywna platforma w Polsce na tę chwilę (tuż za rogiem czai się jeszcze zwyczajny.pl). Jest bardzo prawdopodobne, że znajdziesz na niej oferty współdzielonego posiłku w swoim mieście, co nie jest oczywiste w przypadku większości platform zagranicznych. Ciekawe, że EatAway pozwala także na zamawianie posiłków z odbiorem… co w zasadzie ma sens, gdyby spojrzeć na nazwę ;) Tym samym appka ląduje jedną nogą również w drugim modelu meal sharingu, który za moment omówię.
Celowo podkreślę raz jeszcze mechanizmy, które wyróżniają platformy social dining i siłą rzeczy kojarzą się z Airbnb:
- listę dostępnych “stołów” i menu oferowanych przez hosta, wraz z cenami wstępu i terminami;
- wyszukiwanie ofert wspólnych posiłków po miastach i datach;
- gwiazdkowy system ocen hostów i posiłków oraz recenzji;
- często dodatkowy system weryfikacji hostów i foodies np. przez potwierdzenie telefoniczne.
Chcesz gotować i stołować ciekawych ludzi?
OK, a co w sytuacji, w której to Ty chcesz być hostem – przygotowywać posiłki, zapraszać do swojego stołu obce osoby i przy okazji zarobić parę groszy?
Jeżeli wybierasz polski EatAway, proces jest prosty i szybki:
- Tworzysz swój profil, wypełniasz go podstawowymi informacjami i potrawami, które lubisz gotować.
- Planujesz pierwszy wspólny posiłek, ustalając jego cenę i datę…
- …i publikujesz go na platformie, aby inni mogli do Ciebie dołączyć.
VizEat dodatkowo weryfikuje kucharzy, sprawdzając założone profile i wspierając w przypadku jakichkolwiek wątpliwości.
EatWith jako lider segmentu i wzór w zakresie standardów ma nieco bardziej złożony proces włączania kucharzy do społeczności.
- Musisz złożyć aplikację online, którą ocenią pracownicy firmy.
- Przygotować testowe wydarzenie, na którym zaprezentujesz swoje umiejętności kulinarne i towarzyskie. To właśnie wówczas następuje spotkanie z pracownikiem EatWith.
- Wybrani kucharze otrzymują również dostęp do specjalnych programów szkoleniowych, aby wspomóc rozwój ich umiejętności i marek osobistych.
Lokalny kucharz i posiłek na wynos
Jeżeli przedstawiony przeze mnie pierwszy model meal sharingu można przyrównać do Airbnb, to drugi – ponownie, pozwalając sobie na duże uproszczenie – jest jak Uber dla posiłków. Dlaczego? Ponieważ uzbrajasz się w odpowiednią appkę i szukasz posiłków przygotowanych przez innych użytkowników w najbliższym sąsiedztwie, z odbiorem osobistym lub dowozem. Pewnie, można by w tym wypadku zapytać: na ile jest to jeszcze sharing economy, skoro niewiele tu współdzielenia czegokolwiek? To raczej kupno-sprzedaż posiłków, która często angażuje profesjonalnych kucharzy weryfikowanych przez platformy. Ale skoro Uber jedną nogą stoi w sharing economy, podobnie można potraktować poniższe platformy i aplikacje.
Szukasz lokalnie przygotowywanych zdrowych posiłków?
W modelu “uberowym” różnorodność platform i aplikacji jest większa niż w communal diningu, jednak sposób korzystania z każdej z nich stosunkowo podobny.
- Łapie Cię głód lub potrzebujesz drugiego śniadania do pracy? Sięgasz po smartfona i meal sharingową aplikację lub logujesz się na platformie.
- Przeglądasz dostępne menu od lokalnych kucharzy. Możesz także zwrócić uwagę na ich lokalizację oraz kalendarz posiłków.
- Wybierasz posiłek lub zestaw posiłków.
- Odbierasz posiłek osobiście) lub zostaje on dostarczony pod Twoje drzwi.
Zacznijmy od Josephine, moim zdaniem jednej z najciekawszych platform sharing economy w ogóle. Założona w 2013 r. w Los Angeles od początku stawia sobie za cel wzmacnianie lokalnych społeczności, zbliżanie do siebie ludzi, budowanie zaufania i szansę na zarobek dla osób mających pod górkę na rynku pracy. Josephine łączy ludzi takich jak Ty i ja przez jedzenie. Lokalni kucharze to zwykli ludzie, którzy gotują z pasją i talentem i gotowi są podzielić się za niewielkie pieniądze kilkoma dodatkowymi porcjami posiłku. A Ty poznajesz ich osobiście i ściskasz ich dłoń, bo odbierasz posiłki odwiedzając ich w domu.
Platforma nie tylko dumnie opowiada historie kucharzy za pośrednictwem swojej strony. Na początku 2017 r. zaczęła również oferować im udziały w firmie, w zależności od tego jak długo są w społeczności i ile posiłków wydają. Mało? Josephine stworzyło “Radę Kucharzy”, która regularnie spotyka się z zarządem i otrzymuje jedno miejsce w Radzie dyrektorów przedsiębiorstwa. Jeżeli jest jakaś marka, która może stanowić wzorzec dla innych w gospodarce społecznościowej, to bez wątpienia jest to “Józefina”.
Podobnie działa polski Quertes, o którym również pisaliśmy w jednym z wcześniejszych tekstów. Nie ma tak wyrazistej misji społecznej jak Josephine (choć stawia na aktywizację osób starszych), ale to w zasadzie jedyna opcja obok EatAway, z której możesz korzystać w Polsce, chcąc zarabiać na przygotowywanych przez siebie posiłkach.
Munchery i Cookunity, które operują głównie w Nowym Jorku, to w zasadzie bliźniaki, jednak nie będące klonami Josephine. Po pierwsze, stawiają na profesjonalnych, niezależnych kucharzy. Po drugie, współpracują z lokalnymi farmerami i od nich pozyskują składniki. Po trzecie, zapewniają dostawę do domu. Wydają się najbardziej biznesowymi przedsięwzięciami spośród wszystkich prezentowanych przeze mnie platform meal sharingu i na pewno najmniej w nich interakcji między użytkownikami czy współdzielenia. Nie można im jednak odmówić społecznej misji i mechanizmów społecznościowych, które czynią z nich atrakcyjną, społecznościową alternatywę dla segmentu diety pudełkowej.
Munchery pozwala ci na jedzenie bez kompromisów, dostarczając pysznych, w całości naturalnych i przygotowanych przez chefów posiłków prosto pod twoje drzwi — gotowych na spożycie wtedy, kiedy ty jesteś na to gotów.
Na deser zostawiłem KitchenSurfing i polskie UlalaChef. Obydwie platformy umożliwiają… zarezerwowanie chefa, który zrobi zakupy, przyjdzie we wskazane miejsce i przygotuje posiłek. I jeszcze po sobie pozmywa (!). Skoro posprzatajmi.pl czy szopi.pl to współdzielenie czasu i umiejętności, to dlaczego tak samo nie potraktować kulinariów?
Ulala Chef to platforma umożliwiająca wynajem prywatnego kucharza (…) Nie musisz się niczym zajmować, chef zrobi wszystko za Ciebie. Ty możesz się zrelaksować i zająć rozmową ze swoimi gośćmi. A po imprezie masz sprzątniętą kuchnię!
Chcesz sprzedawać swoje posiłki?
A więc planujesz działać jako freelance chef? Najlepiej wykorzystaj Quertes lub EatAway, które poza wspólnymi biesiadami także pozwala Ci na przygotowywanie posiłków na wynos. Wystarczy założyć konto, dodać informacje o sobie, przedstawić menu wraz ze zdjęciami oraz ceny. Jeśli chcesz gotować dla innych na miejscu, wybierz UlalaChef i przedstaw się firmie za pośrednictwem specjalnego formularza.
Josephine, które operuje w USA, ze względu na inne przepisy i troskę o standardy, ma znacznie bardziej złożony proces weryfikowania kucharzy.
- każdy kucharz musi przejść kurs, w wyniku którego otrzyma certyfikat w zakresie obsługi żywności,
- a także odbyć rozmowę z przedstawicielem Josephine.
Gdy wyjdzie o jedną porcję za dużo – zrób coś dobrego
Wyróżnienie honorowe otrzymują ode mnie LeftoverSwap i Casserole Club. Nie reprezentują oni odmiennego modelu meal sharingu, a raczej społeczne zaangażowanie i najlepsze wartości w sharing economy.
LeftoverSwap to prościutka aplikacja na smartfona z równie prostym zastosowaniem. Jeżeli Twój brzuch jest pełny i pozostał Ci jakiś posiłek, zrób mu zdjęcie i wrzuć je do aplikacji. Ktoś w pobliżu może być głodny i zechce je od Ciebie odebrać lub… zamienić na inny posiłek. W każdym razie nie trzeba go będzie wyrzucać. Pozostaje czekać na polski odpowiednik.
Casserole Club i jego społeczność w Australii i Wielkiej Brytanii wspiera tych, którzy z jakiegoś powodu nie zawsze mogą samodzielnie przygotować obiad lub kolację. Najczęściej chodzi o osoby starsze mieszkające w sąsiedztwie, dla których czyjekolwiek odwiedziny stanowią lek na bezgraniczną samotność. Oczywiście, ludzie starsi rzadko korzystają z internetowych platform, dlatego Casserole Club umożliwia sugerowanie adresów oraz nazwisk osób, które chciałyby, aby zapukać do nich z ciepłym posiłkiem. Kucharze, którzy dołączają do społeczności, działają jako wolontariusze i przechodzą prosty proces weryfikacji. Wielki ukłon – dla wszystkich zaangażowanych i dla twórców platformy.
Moda? Styl życia!
Platform i aplikacji meal sharingu będzie przybywać, bo millenialsi są bardziej ufni, chętni by współdzielić i zapraszać do stołu ludzi, których dopiero co poznali przez internet. Motywacji do udostępniania czy sprzedawania domowych posiłków i wspólnej biesiady jest kilka.
Jeśli mówimy o social diningu:
- możliwość spróbowania nowych potraw…
- …oraz poznania inspirujących osób i kultur;
- przyjemność chwili i wspólne przeżycia, bo skoro jedzenie łączy ludzi, to rozmowy budują trwałe relacje;
- oszczędność czasu i pieniędzy;
- czasem także jako sposób na samotność.
Jeśli mówimy o lokalnej sprzedaży domowych posiłków:
- możliwość zarobku (z perspektywa kucharza);
- oszczędność czasu i pieniędzy (z perspektywy nabywcy);
- szansa na sprawdzenie swoich umiejętności kulinarnych – zarówno przez profesjonalnych kucharzy, tych aspirujących, czy po prostu miłośników gotowania
W tej kwestii najlepiej oddać głos społeczności – osobom, które korzystają z meal sharingu regularnie.
Zacząłem z potrzeby spróbowania czegoś nowego, na długo nim zacząłem pracować w EatAway. Moim pierwszym posiłkiem był ramen na wynos, od Arisy z Japonii. Interesowałem się Dalekim Wschodem i chciałem skosztować czegoś prosto z tego regionu.
W tej chwili ok. 2 razy w miesiąc bywam u kogoś na domowym posiłku i do tego mniej więcej raz na 2 tygodnie zamawiam takeaway’e – domowe jedzenie na wynos.
Co najbardziej kręci mnie we wspólnych posiłkach? Poznawanie nowych ludzi i kultur poprzez jedzenie. Na początku było to trochę stresujące – iść do obcej osoby do domu. Teraz wiem, że w osoby gotujące w EatAway są fantastyczne – na tyle szalone, żeby zapraszać do siebie gości
Za każdym razem jestem zaskoczony nowymi smakami. Wielu potraw już w życiu spróbowałem, ale za każdym razem podczas kolacji u kogoś z innego państwa udaje mi się odkryć coś nowego.
Kliknij i rozwiń
O EatAway, bo z tej strony korzystam w kontekście meal sharingu, dowiedziałem się od kumpla. Spodobało mi się przede wszystkim to, że mogę spróbować przysmaków z całego świata, będąc cały czas w Krakowie. Czemu nie pójdę po prostu do knajpy? Chyba wszyscy mamy tak, że wolimy jak coś jest “domowej roboty”.
Podczas wspólnych kolacji, gospodarze zazwyczaj opowiadają o swoich potrawach, ale też lokalnych zwyczajach, co świetnie buduje atmosferę. Z takich kolacji u kucharzy korzystam raz na kilka tygodni, sam nie mogę niestety zaoferować nic od siebie, ale za to moja współlokatorka zaczęła gotować wegańskie przysmaki i sprzedawać je na wynos.
Kliknij i rozwiń
Jestem fanką gotowania i jedzenia, więc postanowiłam wystawić kilka swoich autorskich dań przez aplikację Quertes. Nie sądziłam, że odzew będzie tak spory. Sprzedałam wszystkie smakołyki bez problemu. Wszystko przebiegło sprawnie i nie ukrywam, że się tego nie spodziewałam.
Co mnie do tego zmotywowało? Lubię gotować i dzielić się z innymi tym co udało mi się przyrządzić, dlatego jako chef korzystam z appki średnio raz na tydzień.
Kliknij i rozwiń
W Polsce gałąź meal sharingu jest jeszcze młoda, ale rozwija się tak szybko, jak cały rynek gospodarki współdzielenia. Fajnie byłoby zobaczyć polski odpowiednik Josephine, ale i ciekawą, sąsiedzką i organiczną alternatywę dla diet pudełkowych czy aplikację do wymiany posiłek-za-posiłek.
Chętnych do korzystania z tego rodzaju rozwiązań jest dużo, a każdy, kto spróbuje raz, będzie chciał próbować więcej. Na sztandarach Josephine widnieją słowa:
Kiedy jedzenie przygotowywane jest przez osobę, a nie przez korporację, smakuje inaczej. Domowe posiłki zaspokajają więcej niż tylko nasz apetyt. One łączą ludzi.
Czy może istnieć coś bardziej społecznościowego?
Partnerem i patronem naszego Przewodnika po Sharing Economy jest firma Traficar
Skomentuj