Rozdział 03 Modele, platformy i emitenci
Wiesz już co wyróżnia model udziałowy crowdfundingu, jak on działa oraz dlaczego zyskuje na znaczeniu na świecie i w Polsce. W tym rozdziale powiem Ci jeszcze kto może i powinien korzystać z ECF (typy spółek), gdzie (platformy) oraz w jaki sposób (szersze ujęcie odmian crowdinvestingu). Ponadto, wykorzystam te sekcje do przedstawienia Ci bohaterów książki, czyli emitentów i marek, które towarzyszyć Ci będą w dalszej części podręcznika.
Emitenci, czyli kto?
Emitentami nazywam w tej książce te startupy i szerzej spółki, które realizowały finansowanie przez crowdfunding udziałowy, tzn. emitowały udziały bądź akcje na platformie ECF. Czyli kogo dokładnie?
Crowdfunding udziałowy jest atrakcyjny medialnie i regularnie dostarcza historii o głośnych emisjach, ponieważ eksponuje tzw. “czarne łabędzie”, czyli spółki, które mogą okazać się “kolejnym Facebookiem lub Uberem” (uwielbiam ten zwrot). Każdy może inwestować w innowacyjne startupy z wielkimi ambicjami, które chętnie wchłoną tyle kapitału, ile tylko mogą, ale nikt tak naprawdę nie wie, czy okażą się jednorożcem i przyniosą bajeczny zysk, czy może szybko ujdzie z nich powietrze jak z balona.
Nie trzeba jednak być firmą, która chce “uczynić świat lepszym miejscem”, żeby zwrócić się do mikroinwestorów. Nathan Rose, ekspert equity crowdfundingu, autor jednej z najlepszych książek w tym temacie, proponuje podział na dwa typy spółek, które sięgają po finansowanie ze wsparciem społeczności:
- z jednej strony mogą to być wspomniani potencjalni “zwycięzcy”, czyli głodne kapitału spółki wysokiego ryzyka; młode startupy z nowatorskimi produktami/usługami, które upadają często, ale w razie sukcesu rynkowego mogą zapewnić inwestorom nader atrakcyjne wyjście z inwestycji;
- z drugiej strony to szansa dla lokalnych biznesów posiadających społeczność. To przede wszystkim firmy z branży odzieżowej, spożywczej, kosmetycznej. Może nie oferują atrakcyjnej strategii wyjścia i perspektywy błyskawicznego wzrostu, ale najczęściej okazują się stabilnie rosnącym biznesem. Chętnie inwestują w nie sami klienci z sympatii do marki, lokalnego patriotyzmu i szansy na otrzymania dodatkowych zniżek na produkty/usługi.
Do tych dwóch grup dodam jeszcze dojrzałe spółki, którym zdarza się korzystać z ECF, aby zweryfikować swoją wycenę rynkową drogą tzw. mini-IPO, czyli małej oferty publicznej – wypuszczenie balonu próbnego przed właściwym upublicznieniem spółki na giełdzie.
Bohaterowie książki
I tu wchodzą werble oraz fanfary, przy dźwięku których nareszcie przedstawię Ci prawdziwych bohaterów książki, czyli tych emitentów i te kampanie, które posłużą za ilustracje w dalszej jej części. Zacznę od czterech spółek zagranicznych, brytyjskich i amerykańskich, które realizowały swoje emisje na największych platformach ECF. Dobrałem je w taki sposób, aby mocno się od siebie różniły i stanowiły dla Ciebie ciekawe case studies na przyszłość.
- Monzo. Mobilny bank w smartfonie, mający za sobą już trzy wybitnie udane emisje na CrowdCube, z czego jedną wyjątkowo spektakularną, bo najszybciej sfinansowaną przez inwestorów (milion funtów w 96 sekund… nie, to nie pomyłka);
- Cauli Rice. Spółka produkująca niskokaloryczny substytut ryżu z… kalafiora! Mają za sobą aż cztery udane emisje na CrowdCube.
- blow LTD. “Uber dla piękna”, czyli londyńska marka oferująca dostęp do usług salonów piękności z dostawą do domu. Sfinansowana z nawiązką na Seedrs.
- Unlimited Tomorrow. Producent protez nowej generacji, które dzięki technologii skanowania i druku 3D mogą być w zasięgu możliwości finansowych każdego. Pozyskał półtora miliona dolarów na platformie Microventures.
Zagraniczni emitenci i bohaterowie książki
W największym stopniu postanowiłem jednak eksponować w tej książce polskie spółki, które emitowały głównie na Beesfund oraz na CrowdWay. W toku swojej analizy naliczyłem blisko 30 rodzimych spółek, które realizowały ECF z sukcesem i skontaktowałem się z nimi wszystkimi. Słowo. Niestety, odpisała mi mniej niż połowa z nich, a tylko kilka zechciało podzielić się swoimi doświadczeniami na stronach tego podręcznika (za co serdecznie im dziękuję). Dlatego przedstawiam Ci dziesięciu wybranych, których historie i komentarze będą dzielnie towarzyszyć Ci w kolejnych rozdziałach.
- JedenŚlad, sieć współdzielonych miejskich skuterów elektrycznych;
- iniJOB, platforma do anonimowej komunikacji od pracowników do pracodawców;
- JustChopped, spółka działająca na rynku meal-kit delivery, dowożąca składniki spożywcze;
- ACR Systems, producent urządzeń do stabilizacji obrazu (zw. gimbali);
- Migam, firma obniżająca bariery komunikacyjne między społecznością osób Głuchych i słyszących, oferująca usługi z zakresu tłumaczeń online i szkoleń;
- City Inspire, spółka z branży e-turystyki, tworząca m.in. e-przewodniki miejskie;
- Cydrownia, lider produkcji cydru w segmencie premium i cydru z beczki;
- Kunagone, innowacyjny produkt odstraszający kuny (i nie tylko!);
- Stara Mleczarnia, tradycyjny kaszubski producent żywności;
- Inne Beczki, browar kraftowy, który pozyskał finansowanie od mikroinwestorów w rekordowym jak na polskie warunki tempie (400 tys. zł w kilkadziesiąt godzin).
Polscy emitenci i bohaterowie książki
Platformy, czyli gdzie?
Platformy crowdfundingu udziałowego funkcjonują niemal identycznie jak ich kuzyni w modelu nagrodowym. Umożliwiają spółkom (i tylko spółkom!) otwarcie kampanii w formie specjalnej podstrony, na której wszyscy zainteresowani mogą zakupić akcje lub udziały przez określony czas. Inwestorzy nabywają je przelewając środki finansowe, ale nie czyni ich to de facto wspólnikami. Na tym etapie to tylko zapis na akcje lub udziały, bo jeśli spółka w założonym czasie nie zbierze minimum finansowego potrzebnego do podwyższenia kapitału zakładowego, środki wrócą z powrotem do społeczności. Ujmując to najprościej, jak tylko się da: platforma ECF pełni rolę pośrednika między ofertą inwestycyjną spółki a społecznością gotową ulokować w niej swoje pieniądze.
Tego rodzaju portali jest już na świecie kilkaset, ale w najbliższych latach pojawi się na pewno jeszcze więcej. Rynek rozwija się dynamicznie ze względu na wprowadzane regulacje prawne oraz niezaspokojony popyt na kapitał ze strony małych i średnich firm na wczesnym etapie rozwoju.
Rynek platform brytyjskich i amerykańskich jest stosunkowo dojrzały i największy ze względu na wcześnie wprowadzone i odważne regulacje. Nie zapominajmy także o kulturze startupowej i racjonalnym podejściu legislatorów do innowacji. W Wielkiej Brytanii najpopularniejsze są CrowdCube i Seedrs, w USA Fundable, Wefunder, MicroVentures.
Amerykańskie i brytyjskie platformy crowdfundingu udziałowego
W Europie działa m.in. francuski WiSEED, niemiecki Seematch, estoński Funderbeam, czy szwedzki FundedByMe (który właśnie dokonuje ekspansji także na Polskę).
Europejskie platformy crowdfundingu udziałowego
W Polsce ECF jest wciąż u początku swojej drogi. Ma to związek z wysokim stopniem formalizacji procesu i mnogością przepisów prawnych, które najpierw trzeba dokładnie poznać, a później jeszcze stosować. Można do tego dorzucić słabo rozwiniętą kulturę inwestycyjną i wciąż sceptyczne podejście społeczeństwa do samego mechanizmu crowdfundingu. (Ale nie zniechęcaj się! Czytaj dalej. Znajdujemy się w punkcie przełomowym, od którego będzie już wyłącznie lepiej, a za chwilę wytłumaczę Ci dlaczego). Na polskim rynku działają platformy Beesfund (najdłużej i z największymi sukcesami na koncie), FindFunds i CrowdWay. W momencie, w którym piszę te słowa (kwiecień 2018) na nasz rodzimy rynek wchodzą trzy kolejne podmioty, tj. FundedByMe (wspomniana wcześniej szwedzka platforma), StockRocket.pl i Crowd Dragons.
Polskie platformy crowdfundingu udziałowego
Możesz przytomnie zapytać: czy jeśli spełnię wszystkie wymogi formalne, to czy nie mogę ominąć platformy i dokonać emisji za pośrednictwem własnej strony internetowej? Odpowiedź brzmi: jak najbardziej. Pamiętaj jednak, że w takiej sytuacji świadomie rezygnujesz z kilku zasadniczych korzyści, które oferują platformy:
- wsparcia promocyjnego kampanii i Twojego biznesu pod postacią newsletterów, zaproszeń na eventy, webinariów, social mediów.
- dostępu do społeczności mikroinwestorów, która inwestowała już w inne biznesy na portalu i być może chętnie zainwestuje również w Twój;
- dostępu do profesjonalnych inwestorów, z którymi doświadczone platformy niejednokrotnie utrzymują relacje i prezentują im najciekawsze oferty;
- rzetelnego due dilligence, czyli audytu Twojej spółki, prezentacji, dokumentów przed publikacją oferty, który Tobie może dać wartościowy feedback, a inwestorów uchronić przed oszustwem lub stratą;
- bezpieczeństwa i uczciwości w relacji spółka-inwestor z racji na regulaminy, doświadczenie, a czasem także stosowne licencje (w niektórych krajach);
Niektóre platformy, szczególnie te działające na rozwiniętych rynkach, jak Wielka Brytania, idą nawet dalej. CrowdCube zbudował cały system reprezentowania mikroinwestorów jako kolektywnego ciała w zarządzie spółki oparty na instytucji powiernictwa (tzw. nominee structure); rozwija także rynek wtórny, na którym mikroinwestorzy mogą skupować i sprzedawać udziały zupełnie jak na giełdzie. Izraelski OurCrowd działał w partnerstwie z jedną z największych korporacji świata, GE, pełniącą funkcję specjalnego inwestora wspierającego wyłącznie starannie wyselekcjonowane startupy. Warto przy tym zaznaczyć, że powyższa platforma trzyma się zasady: prezentujemy Wam tylko te spółki, w które sami chcemy inwestować. I rzeczywiście tak robią. (Na marginesie, jestem zdania, że to praktyka, którą powinni stosować wszyscy gracze na rynku – szczególnie, jeśli zależy im na budowaniu zaufania opinii publicznej do tej metody finansowania i do własnej marki).
Nowa nadzieja
Obiecałem Ci, że napiszę dlaczego znajdujemy się w punkcie przełomowym i czemu nasz rodzimy rynek platform ECF ma szansę zrównać się swoim poziomem z Zachodem. To wspomniana już przeze mnie w pierwszym rozdziale zmiana przepisów, za którą idzie podwyższenia limitu ofert publicznych bez nadzoru i konieczności tworzenia prospektu emisyjnego. Trzymam kciuki za wszystkie spółki, startupy, które zdecydują się wyemitować akcje i pozyskać do 4 mln zł drogą ECF, szczególnie po przeczytaniu tego podręcznika 😉 To zachęci nowe platformy do wejścia na rynek, a te, które już na nim są – do usprawnienia procedur, większej dbałości o interes akcjonariuszy, usprawnień technologicznych. Z czasem, mam nadzieję, doczekamy się całego alternatywnego dla GPW czy NewConnect rynku papierów wartościowych, będącego pochodną ofert spółek na platformach crowdfundingowych. Oczywiście, zasilanego transakcjami między mikroinwestorami, czyli ludźmi takimi jak Ty czy ja, sprzedającymi i kupującymi akcje w startupach naszych dobrych znajomych.
Do tematu platform i tego, na co powinieneś/powinnaś zwrócić uwagę przy jej wyborze wrócę jeszcze w rozdziale 6.
Modele, czyli jak?
W rozdziale 1., w zasadzie na samym początku tej książki, napisałem, że dla pewnego uproszczenia będę posługiwać się pojęciem crowdfundingu udziałowego bądź też ECF (od: equity crowdfunding). Dlaczego jest to uproszczenie? Wyobraź sobie, że ECF to nasz Układ Słoneczny, a samą galaktyką jest tzw. crowdinvesting. I tak jak każda galaktyka (choćby Droga Mleczna) zawiera w sobie wiele układów gwiezdnych, tak crowdinvesting jest pojęciem-parasolem obejmującym szereg submodeli. Co do zasady łączy je jedno: społeczność inwestuje w przedsięwzięcia z myślą o przyszłym zysku finansowym. (Wychodzi na to, że w tej jakże astralnej metaforze cały Wszechświat to crowdfunding ; ) ).
Zamykając część książki poświęconą podstawom teoretycznym chcę mieć pewność, że nie zawęziłem Twojej perspektywy na to zjawisko. Dlatego warto, byś miała/-a świadomość istnienia kilku najbardziej podstawowych rodzajów crowdinvestingu i różnic między nimi:
- model equity (udziałowy i akcyjny), czyli skromny protagonista tej książki. Najpopularniejszy, najchętniej praktykowany, oparty na nabywaniu udziałów lub akcji spółki w zamian za zainwestowane w nią pieniądze;
- model revenue-based (oparty na zysku), w którym zainwestowanie uprawnia do procentu zysku ze sprzedaży w założonym okresie czasu (czyli np. przez 6 miesięcy po premierze gry wideo);
- model royalty-based (oparty na tantiemach i honorariach), bliźniaczy do powyższego, skoncentrowany głównie na twórczości, czyli muzyce, książkach;
- real estate crowdfunding (crowdfunding nieruchomościowy), czyli inwestowanie w nieruchomości jako alternatywa dla istniejących systemów finansowania projektów budowlanych;
- ICO (initial coin offering), czyli – zgrabnie przekładając na język polski – kryptowalutowe upublicznienie spółki. Najmłodszy i najbardziej kontrowersyjny z przedstawionych modeli, rozwijający się w horrendalnym tempie. Niektórzy nazywają go crowdfundingiem inwestycyjnym 2.0, inni (jak ja) podchodzą do niego z fascynacją, ale i zdrową rezerwą. Opiera się na nabywaniu tzw. tokenów, które pełnią podobną funkcję jak papiery wartościowe (np. akcje). Cały proces emisji jest jednak szybszy, prostszy, tańszy, często pozbawiony udziału pośredników, ze względu na emisję własnej kryptowaluty (wspomnianych tokenów) opartej na systemie blockchain. Niekoniecznie oznacza to jednak bezpieczeństwo inwestorów. Na ten moment blisko połowa (!) przedsięwzięć finansowanych w ten sposób upada, pozostawiając inwestorów z bezwartościowym tokenem.
Jako tytuł i temat tego podręcznika wybrałem ECF (czyli odmianę equity) , ponieważ na ten moment pozostaje on najbardziej powszechną formą crowdinvestingu, z której mam nadzieję skorzystasz w najbliższym czasie. (Choć odnoszę wrażenie, że nikt nie obraziłby się na podręcznik ICO, właśnie dlatego, że rozwija się szybciej niż idący za nim zdrowy rozsądek). Crowdfunding i crowdinvesting to naprawdę pojemne i fascynujące zjawiska, dlatego jeżeli chcesz dowiedzieć się o nich więcej, a także poznać inne egzotyczne jego odmiany, gorąco zachęcam Cię do sięgnięcia po książkę “The Economics of Crowdfunding” autorstwa prof. Dariusza Tadeusza Dziuby. To jedyna tego typu kompletna publikacja na świecie, która zamyka rynek crowdfundingu w mierzalnym ramach, a trzymając się mojej metafory – mapuje Wszechświat crowdfundingu, z każdą jego galaktyką, układem słonecznym i najmniejszą nawet planetą.
Rozdział 02 Fakty i mity, zalety i wady
Jeszcze półtorej dekady temu, przed drugą rewolucją internetową i erą mediów społecznościowych, pozyskanie dużej grupy drobnych wspólników poza giełdą było niemożliwe. Inwestorzy mogli myśleć o inwestowaniu w startupy dysponując znacznym kapitałem, a przy tym ograniczoną optyką ofert na rynku i możliwościami dywersyfikacji.
Dzisiaj spółki mają możliwość znalezienia inwestorów dosłownie wszędzie w sieci. Oferują swoje akcje lub udziały online zainteresowanym internautom, którzy wspólnie są w stanie zaoferować przedsiębiorstwu finansowanie niezbędne do jego dalszego rozwoju. Mikroinwestorzy (bo tak możemy nazwać internautów inwestujących niewielkie kwoty pieniędzy) w zamian oczekują zwrotu i zysku – oczywiście, jeżeli firmie w przyszłości będzie dobrze się powodziło. Minimalizują przy tym ryzyko dzięki dostępności bardzo wielu ofert zagregowanych na różnych platformach internetowych.
Proces crowdfundingu udziałowego
Tak wygląda i działa equity crowdfunding (ECF), czyli owoc miłości tradycyjnego inwestowania w spółki z mechanizmami finansowania społecznościowego. Fenomen crowdfundingu jest kluczem do zrozumienia specyfiki modelu inwestycyjnego, dlatego zacznę od porównania, którego ciężko uniknąć.
Garść faktów
ECF w idei i istocie działania nie różni się zasadniczo od swojego bardziej popularnego “kuzyna”, tj. modelu opartego na nagrodach. Masz cel, do którego sfinansowania zachęcasz rzeszę internautów za coś w zamian i za pośrednictwem specjalnej platformy.
Porównanie modeli crowdfundingu nagrodowego i udziałowego
Udziały lub akcje zamiast nagród
Model udziałowy crowdfundingu, to przede wszystkim odmienny charakter świadczenia zwrotnego. Wspierając kampanie crowdfundingu opartego na nagrodach w zamian za donacje otrzymujesz – niespodzianka! – nagrody: produkt w przedsprzedaży, na który zbierane są środki, drobne gifty, symboliczne gesty. W crowdfundingu udziałowymnie tyle wspierasz, co inwestujesz. Lokujesz swoje pieniądze w biznesie, w który wierzysz, w zamian za udziały lub akcje, oczekując w przyszłości zwrotu finansowego. To sprawia, że po sukcesie kampanii spółka i inwestor nie rozchodzą się każdy w swoją stronę, ale pozostają w relacji, bo łączy ich wspólny interes.
Finansowanie biznesu, nie produktów i usług
Crowdfunding udziałowy służy finansowaniu biznesu. Wyłącznie. Kickstarter czy Indiegogo to platformy, na których znaleźć można obok produktów technologicznych ciekawe projekty artystyczne i społeczne. Na platformy ECF wstęp mają wyłącznie spółki – przedsiębiorstwa, których podstawowym celem jest sprzedaż, wzrost, rozwój, zysk i maksymalizacja wartości dla wspólników (niekoniecznie w tej kolejności, ale byłoby to pożądane). W związku z tym:
- Realizując crowdfunding udziałowy finansujesz, co do zasady, całą działalność lub jej wybrany fragment strategiczny czy operacyjny, a nie produkt lub usługę.
- Model ten daje szansę na finansowanie spółek z sektora usług, co jest niezwykle trudne w przypadku crowdfundingu nagrodowego. Produkt zawsze łatwiej będzie zmienić w nagrodę, a usługę zawsze będzie trudniej sprzedać. Trudno sobie wyobrazić dużą zbiórkę na Kickstarter realizowaną przez steakhouse albo fryzjera dla psów, ale już na CrowdCube to norma.
- Inwestorzy preferują wspieranie tych spółek, które mają już jakąś “przyczepność”, tj. historię sprzedaży, pozytywną weryfikację rynku. Jeżeli nie stworzyłeś/-aś jeszcze żadnego produktu lub usługi, a masz do zaprezentowania zaledwie koncept czy prototyp, wykorzystaj raczej model nagrodowy.
Ambitne cele i duże pieniądze
Crowdfunding udziałowy to większe niż w modelu nagrodowym kwoty pieniędzy, które gromadzi się ze wsparciem mikroinwestorów. Zarówno jeśli chodzi o cele finansowe kampanii, jak i wysokość indywidualnego wsparcia (inwestycji).
Po pierwsze dlatego, że chodzi o finansowanie biznesu, a zebrany kapitał ma pokryć szereg działań. Mówimy tu o kwotach rzędu od 100 tys. do 4 mln zł (w Wielkiej Brytanii czy USA ta górna granica to ok. 10 mln zł), kiedy crowdfunding nagrodowy zatrzymuje się w naszym kraju w przedziale 10-100 tys. zł.
Po drugie, kwoty wsparcia, a właściwie jednostkowa wartość inwestycji, jest średnio wyższa niż wysokość pojedynczych donacji w modelu nagrodowym, bo tym większego zwrotu możesz oczekiwać, im więcej środków ulokujesz. Na platformie Beesfund cena 1 akcji to najczęściej 40 zł. Ale kto oczekiwałby zarobku w wysokości 60 zł po kilku latach, jeżeli stopa zwrotu wyniesie 150%? To oczywiste, że więcej zakupionych akcji może oznaczać proporcjonalnie wyższy zysk w przyszłości.
Informacje, relacje i myślące pieniądze
Finansowanie przez ECF to także często bardzo ekspercki i wartościowy feedback, bo spółka zostaje poddana rygorystycznemu procesowi oceny ze strony potencjalnych inwestorów. Oferty analizuje się bardziej krytycznie, bardziej racjonalnie niż w modelu nagrodowym. Trzeba być gotowym na odpowiedź nt. każdego kawałka swojego biznesu, a przede wszystkim pokazać liczby. Społeczność bardzo chętnie wytknie niedociągnięcia w Twojej prezentacji, luki w modelu biznesowym, czy wskaże konkurentów, o których nie miałeś/-aś pojęcia.
Ponadto, jeśli taką ocenę przejdziesz pozytywnie, tzn. zdobędziesz zaufanie mikroinwestorów i ich pieniądze:
- Zgromadzona społeczność to cenne aktywo relacyjne i promocyjne. Za pieniędzmi może iść know-how, sieć kontaktów, chęć wsparcia i promocji. Dobrze zarządzana relacja z mikroinwestorami to dostęp do rozproszonych sprzedawców i marketerów, których wystarczy poprosić o intro, informację, kontakt lub opinię. Mają w tym swój interes – dosłownie.
- można mówić o potwierdzeniu wyceny. O ile model nagrodowy crowdfundingu waliduje Twój produkt i popyt na niego, o tyle model inwestycyjny waliduje wycenę rynkową Twojej spółki i sens Twojego biznesu (co może posłużyć jako argument w negocjacjach z większym inwestorem).
Garść mitów
Crowdfunding udziałowy jest na tyle młody i na tyle złożony, że z łatwością narasta wokół niego wiele stereotypowych przekonań. Część z nich wynika z niewiedzy, część z niezrozumienia materii, a część z lęku przed zjawiskiem, które faktycznie zmienia reguły gry. Wezmę pod lupę kilka z tych mitów i wytłumaczę Ci, dlaczego są błędne lub częściowo nieprawdziwe.
ECF i VC to albo-albo
Fundusze VC i platformy ECF nie muszą ze sobą konkurować, a kapitał oferowany przez mikro- i profesjonalnych inwestorów może (i powinien!) doskonale się uzupełniać. Udana emisja przez ECF to dowód na to, że za spółką stoi społeczność i mówi głośne “tak” dla modelu i strategii biznesowej. Czy to nie powinno stanowić dla instytucji finansowych sygnału, że coś jest na rzeczy i być może warto usiąść z takim podmiotem do stołu negocjacyjnego?
Mało? Fundusze VC na Zachodzie coraz częściej same inwestuję w spółki przez crowdfunding razem z mikroinwestorami (jak choćby Draper Esprit przez platformę Seedrs), a nawet zachęcają startupy w ich portfolio, aby dokonały walidacji i pozyskały ambasadorów na platformie ECF.
Fundusze VC i inne instytucje na rynkach finansowych nie powinny bać się crowdfundingu udziałowego, tylko nauczyć się łączyć go ze swoją strategią i współpracować z tymi, którzy go uprawiają. Z kolei spółki korzystające z ECF muszą zacząć traktować tę metodę jako jeden z przystanków przesiadkowych na długiej trasie prowadzącej do celu, czyli jako komplementarny z innymi instrument finansowy.
ECF jest bezkosztowy (lub zbyt kosztowny)
O tym, jak bardzo ECF nie jest bezkosztowy dowiesz się w rozdziałach 4-6. To zapewne najbardziej kosztowna forma crowdfundingu, bo wymaga poważnych nakładów organizacyjnych i formalnych, abstrahując już od kilkupoziomowych systemów opłat dla platform oraz kosztów samej promocji.
Z drugiej strony nie jest to bardziej kosztowne, niż wydatki i czas, który poświęcisz na przekonanie do zainwestowania w Twój startup anioła biznesu lub fundusz VC. Musisz wykonać podobne kroki, przygotować takie same materiały, a jednocześnie skalujesz działania i zyskujesz korzyści promocyjne. Dlatego spójrz na to w ten sposób: to normalne, biznesowe przedsięwzięcie, które wymaga inwestycji, aby przyniosło zwrot. W przypadku startupów – najczęściej niezbędne, jeżeli myśli się o dalszym rozwoju i pozyskaniu do tego celu kapitału zewnętrznego.
ECF jest tylko dla startupów
Przyznaję, że ten szkodliwy mit prawie utwardziłem sam. Na szczęście dopisałem do tytułu tej książki zwrot “…i nie tylko” ; ) ECF sprawdza się w przypadku różnych przedsiębiorstw, z różnych branż i na różnych etapach rozwoju. To nie opinia, nie życzenie – to fakt. Wystarczy, że odwiedzisz dowolną platformę crowdfundingu udziałowego, a zobaczysz na niej nie tylko technologiczne gwiazdy VR lub druku 3D, ale też producentów żywności (jak mająca kilkudziesięcioletnią tradycję Stara Mleczarnia), lokale gastronomiczne, parki rozrywki, wypożyczalnie rowerów, salony piękności, prywatne uczelnie, czy wydawców gier planszowych.
Każda spółka ma możliwość pozyskiwać finansowanie i budować społeczność przez ECF. (Nie każdej musi się to udać, ale to inna sprawa).
ECF to wielu małych inwestorów – tym nie da się zarządzać
Da się, bez wysokich kosztów i ryzyka. Odpowiadając najkrócej: w polskim modelu dualnym, wybierając spółkę akcyjną pod kątem ECF, zobowiązania względem akcjonariuszy są szczątkowe. Za granicą rozwiązuje się to m.in. przez tzw. nominee structure, czyli jedno ciało reprezentujące wszystkich mniejszościowych wspólników w zarządzie, tak, aby nie było to paraliżujące dla spółki.
Ponadto w epoce mediów społecznościowych i zamkniętych grup na Facebooku, Slacka, narzędzi newsletterowych, naprawdę łatwo utrzymywać masową komunikację z dużą grupą ludzi przy względnie niewielkim nakładzie czasu i kosztów.
ECF nie pomoże w pozyskaniu dużego inwestora
Jedno i drugie wzajemnie się nie wyklucza. Odsyłam Cię ponownie do mitów numer 1 i 2. Nie chodzi tylko o to, że musisz przygotować dokładnie taką samą dokumentację, analizę biznesu i materiały prezentacyjne, jakie przygotowujesz z myślą o zdobyciu większego inwestora. Emisja ECF może wręcz zachęcić większego inwestora do zainteresowania się Twoją spółką. Jeżeli zaś otworzyłeś/-aś negocjacje jeszcze przed emisją, udana kampania tym bardziej ułatwi dalsze rozmowy i zwiększy Twoją siłę przetargową (walidacja wyceny, sympatia społeczności, nowe kontakty itd.).
Rozdział 01 Dlaczego ECF ma znaczenie?
Jak było, jak jest, jak może być
Z czym kojarzy Ci się słowo “inwestowanie”? Mnie, w pierwszym odruchu, z gronem wtajemniczonych profesjonalistów w dobrze skrojonych garniturach, którzy dysponują dużym kapitałem i rozdają karty na rynku. Wiem, brzmię trochę jak bohater grany przez Mela Gibsona w “Teorii Spisku” albo Elliot Anderson z serialu “Mr Robot”. Ale tak między nami: czy ta wizja jest całkiem oderwana od rzeczywistości?
Przez lata, zresztą – w dużej mierze także i dziś, regulacje prawne ograniczały możliwości inwestowania osobom takim jak ja czy Ty, czyli osobom nie dysponującym pokaźnym majątkiem (mylę się?). Dotyczyło to w szczególności przedsięwzięć wysokiego ryzyka. Takich choćby jak startupy. Powstał ekosystem przypominający nieco grę, tylko z bardzo złożonym systemem reguł i do tego napisanych przez nieliczną grupę ludzi – Fundusze VC, banki, instytucje unijne czy korporacje. Mam nadzieję, że widzisz, że piszę to wszystko w czasie przeszłym. Celowo.
Jako, że jestem zwolennikiem reguł tworzonych przy udziale wszystkich graczy, najpierw dałem się porwać idei crowdfundingu, a później – także crowdinvestingu, który dla uproszczenia będę nazywać w tej książce crowdfundingiem udziałowym (tak między nami, nie czuję, żebym cokolwiek uprościł). Equity crowdfunding (w skrócie ECF) jest dla rynku kapitałowego tym, czym byłoby stworzenie planszy do gry w Monopoly nie dla 6 a dla 6 milionów graczy. Zgoda, może nie byłaby to krótka partyjka na rozgrzanie sobotniej domówki, ale pewnie rozumiesz do czego zmierzam.
ECF zmienia reguły gry po dwóch stronach jednocześnie:
- dla spółek, w tym startupów, przed którymi otworzyła się alternatywna metoda finansowania biznesu przez liczną grupę rozproszonych inwestorów;
- dla inwestorów, czy może powinienem napisać: mikroinwestorów, tj. osób bez profesjonalnej akredytacji, dla których niski próg wejścia to szansa na inwestowanie w spółki z myślą o zwrocie i przy względnie niewielkim ryzyku.
Ci pierwsi nie muszą już dłużej być skazani na nieatrakcyjne warunki dealu narzucane przez wąskie grupy kapitału (VC? Halo?) i zyskują większą siłę przetargową. Ci drudzy zamiast wybierać lokatę bankową mogą inwestować swoje pieniądze w młode polskie spółki i wyjść na tym lepiej.
[quote img=”http://wethecrowd.pl/ecf/wp-content/uploads/2018/05/JuliaKrysztofiak-Szopa1-portret-1.jpg” primary=”Julia Szopa” secondary=”Prezes Zarządu Fundacji Startup Poland” click=”true”]{p}Crowdfunding udziałowy to mechanizm pozyskiwania kapitału na budowę i rozwój spółki genialny w swojej prostocie: udział w zysku firmy w zamian za niewielki kapitał. Tradycyjnie taki mechanizm oferowała przedsiębiorcom wyłącznie giełda, na której debiut wymaga kosztownych i długotrwałych formalności. Żaden przedsiębiorca na początku swojej drogi nie jest gotowy debiutować na parkiecie.{p}Dla startupów crowdfunding udziałowy to dobry pierwszy krok przed pierwszą poważną rundą typu venture capital. Emisja firmy na platformie crowdfundingowej dostarcza pierwszej wyceny startupu, która następnie daje przedsiębiorcy narzędzie w negocjacjach z kolejnymi inwestorami. Jeśli wiesz, że za pół miliona inwestorzy indywidualni objęli jedną dziesiątą twojego startupu, nie dasz sobie wmówić, że twoja firma warta jest tylko milion.{/p}{p}Dla aniołów biznesu, a szczególnie tych, którzy nie mają ani solidnego kapitału na inwestowanie w fundusze venture capital, ani czasu na scouting i budowanie relacji ze startupami, crowdfunding udziałowy to jedyny sposób czerpania potencjalnie wysokiego zysku z szybko rosnących przedsięwzięć.{/p}{p}Crowdfunding udziałowy już demokratyzuje i będzie coraz bardziej demokratyzował dostęp startupów do kapitału inwestycyjnego, i inwestorów indywidualnych – do startupów. Im więcej startupów będzie emitować na platformach crowdfundingowych, im więcej inwestorów będzie z nich korzystać, tym bardziej przedsiębiorczość Polaków będzie się uniezależniać od państwowych i unijnych programów pomocowych.{/p}[/quote]
[quote img=”http://wethecrowd.pl/ecf/wp-content/uploads/2018/05/Tomasz-Janas-1.jpg” primary=”Tomasz Janas” secondary=”Founder & CEO w Leonardo Holding SA” click=”false”]Crowdfunding nie jest już tylko trendem czy inicjatywą, a realną innowacją społeczno-technologiczną, która otworzyła szansę na bardziej integracyjny i zdemokratyzowany rozwój produktów i usług. Problemy takie jak m.in. przeregulowana gospodarka, nierówny rozkład zasobów i towarzyszące temu ograniczenie w dostępie do kapitałów nie tylko wpływają na innowacyjność i konkurencyjność, lecz również wzmagają podziały w społeczeństwie. W tym kontekście crowdfunding to pozytywny czynnik zakłócający. A jego motorem napędowym jesteśmy my – tłum inwestorów, twórców, przedsiębiorców.[/quote]
Można by wręcz rzec, że dzięki wykorzystaniu mechanizmów finansowania społecznościowego nastąpiła zmiana paradygmatu (badum-tsss!) w podaży kapitału dla spółek wysokiego ryzyka. Czytaj: startupów.
- Rok po wprowadzeniu odpowiednich regulacji prawnych w USA (przepisy w ramach tzw. Reg CF) podaż kapitału od mikroinwestorów wzrosła o 267%, a na ECF zdecydowało się niemal 300 spółek, które pozyskały tym sposobem łącznie 236 mln dolarów!
- W Wielkiej Brytanii, która jest pionierem crowdfundingu udziałowego, British Business Bank prognozuje wchłonięcie sieci aniołów biznesu przez platformy ECF i zacieranie się granicy między mikroinwestorami a aniołami.
- W Korei Południowej dzięki regulacjom odnotowuje się 60-procentowy wzrost rynku ECF, a odpowiednie przepisy, licencje i ułatwienia dla startupów niedawno wprowadziły także Izrael, Kanada i Australia.
- Cały rynek crowdfundingu globalnie podwaja swoją wielkość i wartość rok do roku od 2012. Forbes prognozował nawet, że pieniądze oferowane startupom przez crowdfunding w 2016 roku przewyższą kapitał Funduszy VC. Nie miał racji, dlatego skorygował swoje szacunki i teraz utrzymuje, że nastąpi to za 2 lata 😉
Tam, gdzie ECF dopiero się rodzi lub jest jeszcze raczkujący, tam najczęściej brakuje jeszcze regulacji, które stymulowałyby jego rozwój. Tym bardziej nie zamierzam ukrywać radości z faktu, że po dwóch latach pracy nad tą książką udostępniam Ci ją dokładnie w momencie, w którym weszło w życie prawo otwierające drzwi przed crowdfundingiem udziałowym w Polsce. Chodzi o rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady nr 2017/1129 z 14 czerwca 2017 r., które podwyższa próg emisji akcji lub obligacji przez małe i średnie firmy bez konieczności tworzenia prospektu emisyjnego do 1 mln EUR. Jeszcze kilka miesięcy temu limit ten wynosił 100 tys. EUR, a to oznacza, że spółki akcyjne, które korzystały z ECF, mogły co 12 miesięcy, bez nadmiernie złożonych formalności i dużych kosztów, zgromadzić od mikroinwestorów ok. 400 tys. zł. Teraz mogą zrobić to samo, ale do 4 mln zł. Nie jest to może rewolucja i osobiście jestem zwolennikiem bardziej świadomej regulacji rynku ECF (np. licencje i wymogi dla platform, warunki wyceny spółki, limity inwestycyjne dla inwestorów, odpisy od podatku etc.), ale z pewnością jest to duży krok we właściwym kierunku. Szansa na dynamiczny rozwój polskich startupów I dobry pretekst dla Ciebie, aby wykorzystać w praktyce wiedzę, którą zawarłem w tym podręczniku 😉
[quote img=”http://wethecrowd.pl/ecf/wp-content/uploads/2018/05/Karolina-Borner-1.jpg” primary=”Karolina Borner” secondary=”Specjalista ds. projektów crowdfundingowych w Kozminski Business Hub” click=”true”]{p}Crowdfunding udziałowy jest ogromną szansą dla spółek w fazie wzrostu (w tym startupów) na pozyskanie środków potrzebnych do realizacji kolejnych kroków na ścieżce rozwoju biznesu. Przede wszystkim udziałowy model finansowania społecznościowego jest atrakcyjną alternatywą dla rozwijających się spółek, dla których pozyskanie wsparcia od większych inwestorów lub kredytu bankowego może stanowić ogromny problem i barierę w rozwoju. Ponadto spółki decydujące się na crowdfunding udziałowy zachowują wysoki poziom kontroli nad projektem, co szczególnie w przypadku pracy nad innowacyjnymi rozwiązaniami zdaje się być wielkim atutem.{p}Crowdfunding udziałowy ściśle wiąże się z budowaniem społeczności wokół danego produktu, czy spółki, dzięki czemu autorzy projektu poza korzyściami czysto finansowymi otrzymują oddaną społeczność inwestorów, którzy wierzą w projekt i stają się jego ambasadorami. Warto zaznaczyć, że inwestorzy mogą wnieść do spółki także wiedzę, doświadczenie, dostęp do rynku i wiele innych, bo przecież zależy im na rozwoju danego biznesu, mają w nim w końcu swoje udziały. Co więcej, kampania crowdfundingowa zakończona sukcesem może być sygnałem dla większych inwestorów, aniołów biznesu, czy funduszy VC, że w ten projekt warto zainwestować.{/p}{p}Crowdfunding udziałowy jest atrakcyjny nie tylko dla projektodawców, ale również dla inwestorów ponieważ daje możliwość rozproszenia ryzyka inwestycji. Innymi słowy zamiast inwestować dużą sumę w jeden projekt, inwestorzy mogą rozłożyć mniejsze kwoty na kilka projektów, rozbudowując swój portfel inwestycyjny.{/p}[/quote]
Kilka słów zanim zaczniesz lekturę
To nietypowe, aby umieszczać wstęp w pierwszym rozdziale książki, ale jako, że wiele rzeczy robię w niej bez schematu, to czemu i nie to? Mam nadzieję, że nadal mam Twoją uwagę, bo chcę – krótko! – czymś się podzielić.
Krótka historia
Kiedy w 2016 r. siadałem do pisania tej książki, nie liczyłem na to, że przyjmie taką, a nie inną formę. Nastawiałem się po prostu na rzetelnie napisaną i przydatną serię artykułów poradnikowych dla startupów, publikowaną w odcinkach na moim blogu WeTheCrowd. Szybko przekonałem się, że materia jest naprawdę złożona, temat fascynujący, a świadomość zjawiska w naszym kraju – znikoma. Każdy artykuł rozrastał się do 20-30 stron (!), a napisanie jednego zajmowało mi średnio 2-3 tygodnie. Już wtedy zdawałem sobie sprawę, że albo coś poszło nie tak, albo wręcz przeciwnie 😉 Po roku miałem zamkniętą serię, ale do samej książki prowadziła droga długa i kręta.
- Nie chciałem wydawać jej w sposób tradycyjny, biorąc pod uwagę moje doświadczenia przy wydaniu poprzedniej książki “Crowdfunding” (finansowanej przez społeczność na Wspieram.to, ale drukowanej i dystrybuowanej przez wydawnictwo).
- Czułem, że książka powinna mieć wymiar praktyczny, a przykładów i dobrych praktyk z polskiego podwórka było wciąż za mało.
- Zależało mi na tym, żeby publikacja była tylko pretekstem do zrobienia czegoś więcej. Edukacji przez spotkania i webinaria, zaangażowania społeczności, współpracy między tymi, którzy rzeczywiście chcą zrobić coś dobrego dla polskich startupów.
Przez ponad rok działałem w trybie “dryfu” projektując w głowie model i strategię wydania tej książki, szukając partnerów i sponsorów. Chcę w tym miejscu podkreślić coś, co pewnie doskonale wiesz: to zadziwiające, jak wiele podmiotów na rynku deklaruje chęć wspierania polskich startupów i na deklaracjach kończy. Większość z nich chce iść ze startupami do łóżka, po czym zmyć się po cichu w nocy, żeby uniknąć krępującej rozmowy. Albo jakiejkolwiek rozmowy. Dlatego odbijałem się ze swoim pomysłem od bardzo twardej ściany, jak gdybym uczestniczył w najdłuższej partii squasha w życiu. Tylko jako piłka, a nie gracz. Do czasu jednej imprezy branżowej, na której poznałem przedsiębiorcę-wizjonera, prawdziwego anioła biznesu i przede wszystkim porządnego człowieka. Tomek Janas uwierzył we mnie i w moje przedsięwzięcie. Uznał, że jest potrzebne, zainwestował w nie i pozwolił mi zrealizować je na moich zasadach. I zupełnie przypadkiem jest to piękna alegoria crowdfundingu udziałowego, któremu dedykuję tę książkę – ludzie w tłumie (tacy jak Tomek), jeśli uwierzą w Twoje przedsięwzięcie, inwestują w nie po to, abyś mógł robić biznes na własnych zasadach i udowodnić wszystkim, jak bardzo było warto 😉
Krótki manifest
To, co teraz masz przed sobą, to w moim odczuciu bardziej eksperyment i manifest niż po prostu książka. Pewnie, będę Cię zachęcać do tego, abyś traktował/-a ją jako wygodny, łatwy w obsłudze podręcznik. Dla mnie to manifest, bo przedstawionymi w nim koncepcjami i historiami oraz samym formatem chcę pokazać, że:
- nie ma na już dłużej na rynku wyłączności na dostęp do kapitału i atrakcyjnych ofert inwestycyjnych – internet i takie zjawiska jak crowdfunding pozwalają nam wspólnie zmienić reguły gry, zdemokratyzować i otworzyć na innych;
- polskie środowisko startupowe może ze sobą współpracować, wspierać się nawzajem, wymieniać doświadczeniami i zasobami – wspólnie tworzyć wartość, jakiej nie zaproponuje nikt z zewnątrz;
- książki można wydawać nowocześnie i za darmo, stawiając na jakość, a nie na poziom godny ebooka dorzucanego w bonusie każdorazowo za sprzedanie marketerom swoich danych osobowych…
- …a część treści można i warto współtworzyć także z odbiorcami;
- czasem warto robić rzeczy dla idei, szczerze wierząc w pewne wartości;
- i wreszcie: chcę także pokazać, że wszystkie przedsiębiorstwa, ba! wszystkie organizacje powinny dziś uczyć się jak być tzw. “crowd companies”, czyli budować niezbędną kompetencję współpracy ze społecznościami wewnątrz nich i na zewnątrz.
A dlaczego uważam tę książkę za eksperyment? Bo chcę się przekonać, czy to wszystko, czym zajmowałem się przez ostatnie 3 lata swojego życia, tj. idea współpracy ze społecznością oraz zjawiska takie jak crowdfunding, crowdsourcing, co-creation, można z sukcesem zaszczepić w jednym projekcie i na koniec powiedzieć: a widzicie? 😉
Krótka instrukcja obsługi
Jak pewnie wiesz, wydaję tę książkę za darmo i online. Opcję pobrania wersji offline, czyli ebooka, dorzucam dla Twojej wygody.
90% treści książki to podręcznik crowdfundingu udziałowego dla startupów, choć może z niego równie dobrze korzystać ktoś, kto jest właścicielem piekarni, lokalu gastronomicznego albo wytwórni muzycznej i myśli o rozwoju swojego biznesu (pod warunkiem, że jest to spółka!). Ostatnia część książki, czyli jakieś 10%, to trochę taka mini-książka w bonusie – poradnik inwestora, czyli wszystko to, co powinieneś/powinnaś przeczytać, jeżeli chcesz zacząć inwestować w spółki przez ECF (a bardzo do tego zachęcam!).
Podręcznik podzieliłem na logicznie ułożone części (cyfry rzymskie) prowadzące przez poszczególne etapy przed, w trakcie i po kampanii ECF. Te dzielą się z kolei na rozdziały (cyfry arabskie), a te jeszcze na sekcje, między którymi możesz wygodnie nawigować w wersji online.
Zauważysz też, że tam, gdzie mogę, podpieram się komentarzami ekspertów oraz praktyków, które dadzą Ci dodatkowy kontekst omawianych zagadnień. W wersji online możesz wybrać, czy chcesz je rozwinąć i przeczytać w całości, czy wrócić do nich później lub wcale.
Krótkie podziękowania
- Tomkowi Janasowi, który pokazał mi, że jedno spotkanie może naprawdę zmienić Twoją karierę. I że trafiają się w branży ludzie ideowi.
- Marioli Gromadzik, która zna branżę startupów od podszewki i dzielnie pomagała mi razem z Tomkiem urzeczywistnić ten projekt.
- Moim serdecznym kolegom: Arkowi Regiecowi z Beesfund i Marcinowi Małeckiemu z Nowego Marketingu i MamStartup za to, że uwierzyli w tę książkę na długo przed innymi.
- Mojemu przyjacielowi Kasprowi Bielejcowi, z którym przez kilka miesięcy projektowałem tę książkę od strony wizualnej i UX, by była dla Ciebie doświadczeniem, a nie kawałkiem papieru. Także Marcie Górazdzie, najlepszemu strategowi w WeTheCrowd obok mnie 😉 oraz reszcie zespołu za wsparcie.
- Przyjacielowi Marcinowi Giełzakowi, a także Aleksandrze i Marii, które pomagały w początkowym etapie pisania serii.
- Julii Szopie i Konradowi Latkowskiemu za fantastyczne uwagi i wsparcie promocyjne, Kubie Szajdzińskiemu, Lucynie Wardzie i Krzysztofowi Puzyrowi za komentarze eksperckie oraz wszystkim emitentom, których komentarze również znajdziesz w tej książce (ich pełną listę zamieściłem w rozdziale 3.).
- I Tobie, jeżeli podzielisz się swoją historią 😉