Rozdział 01 Dlaczego ECF ma znaczenie?

Czym jest crowdinvesting i crowdfunding udziałowy;Jakie możliwości otwiera przed spółkami i inwestoram;Jak zbudowana jest ta książka i jak ją czytać
Jak było, jak jest, jak może być
Z czym kojarzy Ci się słowo “inwestowanie”? Mnie, w pierwszym odruchu, z gronem wtajemniczonych profesjonalistów w dobrze skrojonych garniturach, którzy dysponują dużym kapitałem i rozdają karty na rynku. Wiem, brzmię trochę jak bohater grany przez Mela Gibsona w “Teorii Spisku” albo Elliot Anderson z serialu “Mr Robot”. Ale tak między nami: czy ta wizja jest całkiem oderwana od rzeczywistości?
Przez lata, zresztą – w dużej mierze także i dziś, regulacje prawne ograniczały możliwości inwestowania osobom takim jak ja czy Ty, czyli osobom nie dysponującym pokaźnym majątkiem (mylę się?). Dotyczyło to w szczególności przedsięwzięć wysokiego ryzyka. Takich choćby jak startupy. Powstał ekosystem przypominający nieco grę, tylko z bardzo złożonym systemem reguł i do tego napisanych przez nieliczną grupę ludzi – Fundusze VC, banki, instytucje unijne czy korporacje. Mam nadzieję, że widzisz, że piszę to wszystko w czasie przeszłym. Celowo.
Jako, że jestem zwolennikiem reguł tworzonych przy udziale wszystkich graczy, najpierw dałem się porwać idei crowdfundingu, a później – także crowdinvestingu, który dla uproszczenia będę nazywać w tej książce crowdfundingiem udziałowym (tak między nami, nie czuję, żebym cokolwiek uprościł). Equity crowdfunding (w skrócie ECF) jest dla rynku kapitałowego tym, czym byłoby stworzenie planszy do gry w Monopoly nie dla 6 a dla 6 milionów graczy. Zgoda, może nie byłaby to krótka partyjka na rozgrzanie sobotniej domówki, ale pewnie rozumiesz do czego zmierzam.
ECF zmienia reguły gry po dwóch stronach jednocześnie:
- dla spółek, w tym startupów, przed którymi otworzyła się alternatywna metoda finansowania biznesu przez liczną grupę rozproszonych inwestorów;
- dla inwestorów, czy może powinienem napisać: mikroinwestorów, tj. osób bez profesjonalnej akredytacji, dla których niski próg wejścia to szansa na inwestowanie w spółki z myślą o zwrocie i przy względnie niewielkim ryzyku.
Ci pierwsi nie muszą już dłużej być skazani na nieatrakcyjne warunki dealu narzucane przez wąskie grupy kapitału (VC? Halo?) i zyskują większą siłę przetargową. Ci drudzy zamiast wybierać lokatę bankową mogą inwestować swoje pieniądze w młode polskie spółki i wyjść na tym lepiej.
[quote img=”http://wethecrowd.pl/ecf/wp-content/uploads/2018/05/JuliaKrysztofiak-Szopa1-portret-1.jpg” primary=”Julia Szopa” secondary=”Prezes Zarządu Fundacji Startup Poland” click=”true”]{p}Crowdfunding udziałowy to mechanizm pozyskiwania kapitału na budowę i rozwój spółki genialny w swojej prostocie: udział w zysku firmy w zamian za niewielki kapitał. Tradycyjnie taki mechanizm oferowała przedsiębiorcom wyłącznie giełda, na której debiut wymaga kosztownych i długotrwałych formalności. Żaden przedsiębiorca na początku swojej drogi nie jest gotowy debiutować na parkiecie.{p}Dla startupów crowdfunding udziałowy to dobry pierwszy krok przed pierwszą poważną rundą typu venture capital. Emisja firmy na platformie crowdfundingowej dostarcza pierwszej wyceny startupu, która następnie daje przedsiębiorcy narzędzie w negocjacjach z kolejnymi inwestorami. Jeśli wiesz, że za pół miliona inwestorzy indywidualni objęli jedną dziesiątą twojego startupu, nie dasz sobie wmówić, że twoja firma warta jest tylko milion.{/p}{p}Dla aniołów biznesu, a szczególnie tych, którzy nie mają ani solidnego kapitału na inwestowanie w fundusze venture capital, ani czasu na scouting i budowanie relacji ze startupami, crowdfunding udziałowy to jedyny sposób czerpania potencjalnie wysokiego zysku z szybko rosnących przedsięwzięć.{/p}{p}Crowdfunding udziałowy już demokratyzuje i będzie coraz bardziej demokratyzował dostęp startupów do kapitału inwestycyjnego, i inwestorów indywidualnych – do startupów. Im więcej startupów będzie emitować na platformach crowdfundingowych, im więcej inwestorów będzie z nich korzystać, tym bardziej przedsiębiorczość Polaków będzie się uniezależniać od państwowych i unijnych programów pomocowych.{/p}[/quote]
[quote img=”http://wethecrowd.pl/ecf/wp-content/uploads/2018/05/Tomasz-Janas-1.jpg” primary=”Tomasz Janas” secondary=”Founder & CEO w Leonardo Holding SA” click=”false”]Crowdfunding nie jest już tylko trendem czy inicjatywą, a realną innowacją społeczno-technologiczną, która otworzyła szansę na bardziej integracyjny i zdemokratyzowany rozwój produktów i usług. Problemy takie jak m.in. przeregulowana gospodarka, nierówny rozkład zasobów i towarzyszące temu ograniczenie w dostępie do kapitałów nie tylko wpływają na innowacyjność i konkurencyjność, lecz również wzmagają podziały w społeczeństwie. W tym kontekście crowdfunding to pozytywny czynnik zakłócający. A jego motorem napędowym jesteśmy my – tłum inwestorów, twórców, przedsiębiorców.[/quote]
Można by wręcz rzec, że dzięki wykorzystaniu mechanizmów finansowania społecznościowego nastąpiła zmiana paradygmatu (badum-tsss!) w podaży kapitału dla spółek wysokiego ryzyka. Czytaj: startupów.
- Rok po wprowadzeniu odpowiednich regulacji prawnych w USA (przepisy w ramach tzw. Reg CF) podaż kapitału od mikroinwestorów wzrosła o 267%, a na ECF zdecydowało się niemal 300 spółek, które pozyskały tym sposobem łącznie 236 mln dolarów!
- W Wielkiej Brytanii, która jest pionierem crowdfundingu udziałowego, British Business Bank prognozuje wchłonięcie sieci aniołów biznesu przez platformy ECF i zacieranie się granicy między mikroinwestorami a aniołami.
- W Korei Południowej dzięki regulacjom odnotowuje się 60-procentowy wzrost rynku ECF, a odpowiednie przepisy, licencje i ułatwienia dla startupów niedawno wprowadziły także Izrael, Kanada i Australia.
- Cały rynek crowdfundingu globalnie podwaja swoją wielkość i wartość rok do roku od 2012. Forbes prognozował nawet, że pieniądze oferowane startupom przez crowdfunding w 2016 roku przewyższą kapitał Funduszy VC. Nie miał racji, dlatego skorygował swoje szacunki i teraz utrzymuje, że nastąpi to za 2 lata 😉
Tam, gdzie ECF dopiero się rodzi lub jest jeszcze raczkujący, tam najczęściej brakuje jeszcze regulacji, które stymulowałyby jego rozwój. Tym bardziej nie zamierzam ukrywać radości z faktu, że po dwóch latach pracy nad tą książką udostępniam Ci ją dokładnie w momencie, w którym weszło w życie prawo otwierające drzwi przed crowdfundingiem udziałowym w Polsce. Chodzi o rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady nr 2017/1129 z 14 czerwca 2017 r., które podwyższa próg emisji akcji lub obligacji przez małe i średnie firmy bez konieczności tworzenia prospektu emisyjnego do 1 mln EUR. Jeszcze kilka miesięcy temu limit ten wynosił 100 tys. EUR, a to oznacza, że spółki akcyjne, które korzystały z ECF, mogły co 12 miesięcy, bez nadmiernie złożonych formalności i dużych kosztów, zgromadzić od mikroinwestorów ok. 400 tys. zł. Teraz mogą zrobić to samo, ale do 4 mln zł. Nie jest to może rewolucja i osobiście jestem zwolennikiem bardziej świadomej regulacji rynku ECF (np. licencje i wymogi dla platform, warunki wyceny spółki, limity inwestycyjne dla inwestorów, odpisy od podatku etc.), ale z pewnością jest to duży krok we właściwym kierunku. Szansa na dynamiczny rozwój polskich startupów I dobry pretekst dla Ciebie, aby wykorzystać w praktyce wiedzę, którą zawarłem w tym podręczniku 😉
[quote img=”http://wethecrowd.pl/ecf/wp-content/uploads/2018/05/Karolina-Borner-1.jpg” primary=”Karolina Borner” secondary=”Specjalista ds. projektów crowdfundingowych w Kozminski Business Hub” click=”true”]{p}Crowdfunding udziałowy jest ogromną szansą dla spółek w fazie wzrostu (w tym startupów) na pozyskanie środków potrzebnych do realizacji kolejnych kroków na ścieżce rozwoju biznesu. Przede wszystkim udziałowy model finansowania społecznościowego jest atrakcyjną alternatywą dla rozwijających się spółek, dla których pozyskanie wsparcia od większych inwestorów lub kredytu bankowego może stanowić ogromny problem i barierę w rozwoju. Ponadto spółki decydujące się na crowdfunding udziałowy zachowują wysoki poziom kontroli nad projektem, co szczególnie w przypadku pracy nad innowacyjnymi rozwiązaniami zdaje się być wielkim atutem.{p}Crowdfunding udziałowy ściśle wiąże się z budowaniem społeczności wokół danego produktu, czy spółki, dzięki czemu autorzy projektu poza korzyściami czysto finansowymi otrzymują oddaną społeczność inwestorów, którzy wierzą w projekt i stają się jego ambasadorami. Warto zaznaczyć, że inwestorzy mogą wnieść do spółki także wiedzę, doświadczenie, dostęp do rynku i wiele innych, bo przecież zależy im na rozwoju danego biznesu, mają w nim w końcu swoje udziały. Co więcej, kampania crowdfundingowa zakończona sukcesem może być sygnałem dla większych inwestorów, aniołów biznesu, czy funduszy VC, że w ten projekt warto zainwestować.{/p}{p}Crowdfunding udziałowy jest atrakcyjny nie tylko dla projektodawców, ale również dla inwestorów ponieważ daje możliwość rozproszenia ryzyka inwestycji. Innymi słowy zamiast inwestować dużą sumę w jeden projekt, inwestorzy mogą rozłożyć mniejsze kwoty na kilka projektów, rozbudowując swój portfel inwestycyjny.{/p}[/quote]
Kilka słów zanim zaczniesz lekturę
To nietypowe, aby umieszczać wstęp w pierwszym rozdziale książki, ale jako, że wiele rzeczy robię w niej bez schematu, to czemu i nie to? Mam nadzieję, że nadal mam Twoją uwagę, bo chcę – krótko! – czymś się podzielić.
Krótka historia
Kiedy w 2016 r. siadałem do pisania tej książki, nie liczyłem na to, że przyjmie taką, a nie inną formę. Nastawiałem się po prostu na rzetelnie napisaną i przydatną serię artykułów poradnikowych dla startupów, publikowaną w odcinkach na moim blogu WeTheCrowd. Szybko przekonałem się, że materia jest naprawdę złożona, temat fascynujący, a świadomość zjawiska w naszym kraju – znikoma. Każdy artykuł rozrastał się do 20-30 stron (!), a napisanie jednego zajmowało mi średnio 2-3 tygodnie. Już wtedy zdawałem sobie sprawę, że albo coś poszło nie tak, albo wręcz przeciwnie 😉 Po roku miałem zamkniętą serię, ale do samej książki prowadziła droga długa i kręta.
- Nie chciałem wydawać jej w sposób tradycyjny, biorąc pod uwagę moje doświadczenia przy wydaniu poprzedniej książki “Crowdfunding” (finansowanej przez społeczność na Wspieram.to, ale drukowanej i dystrybuowanej przez wydawnictwo).
- Czułem, że książka powinna mieć wymiar praktyczny, a przykładów i dobrych praktyk z polskiego podwórka było wciąż za mało.
- Zależało mi na tym, żeby publikacja była tylko pretekstem do zrobienia czegoś więcej. Edukacji przez spotkania i webinaria, zaangażowania społeczności, współpracy między tymi, którzy rzeczywiście chcą zrobić coś dobrego dla polskich startupów.
Przez ponad rok działałem w trybie “dryfu” projektując w głowie model i strategię wydania tej książki, szukając partnerów i sponsorów. Chcę w tym miejscu podkreślić coś, co pewnie doskonale wiesz: to zadziwiające, jak wiele podmiotów na rynku deklaruje chęć wspierania polskich startupów i na deklaracjach kończy. Większość z nich chce iść ze startupami do łóżka, po czym zmyć się po cichu w nocy, żeby uniknąć krępującej rozmowy. Albo jakiejkolwiek rozmowy. Dlatego odbijałem się ze swoim pomysłem od bardzo twardej ściany, jak gdybym uczestniczył w najdłuższej partii squasha w życiu. Tylko jako piłka, a nie gracz. Do czasu jednej imprezy branżowej, na której poznałem przedsiębiorcę-wizjonera, prawdziwego anioła biznesu i przede wszystkim porządnego człowieka. Tomek Janas uwierzył we mnie i w moje przedsięwzięcie. Uznał, że jest potrzebne, zainwestował w nie i pozwolił mi zrealizować je na moich zasadach. I zupełnie przypadkiem jest to piękna alegoria crowdfundingu udziałowego, któremu dedykuję tę książkę – ludzie w tłumie (tacy jak Tomek), jeśli uwierzą w Twoje przedsięwzięcie, inwestują w nie po to, abyś mógł robić biznes na własnych zasadach i udowodnić wszystkim, jak bardzo było warto 😉
Krótki manifest
To, co teraz masz przed sobą, to w moim odczuciu bardziej eksperyment i manifest niż po prostu książka. Pewnie, będę Cię zachęcać do tego, abyś traktował/-a ją jako wygodny, łatwy w obsłudze podręcznik. Dla mnie to manifest, bo przedstawionymi w nim koncepcjami i historiami oraz samym formatem chcę pokazać, że:
- nie ma na już dłużej na rynku wyłączności na dostęp do kapitału i atrakcyjnych ofert inwestycyjnych – internet i takie zjawiska jak crowdfunding pozwalają nam wspólnie zmienić reguły gry, zdemokratyzować i otworzyć na innych;
- polskie środowisko startupowe może ze sobą współpracować, wspierać się nawzajem, wymieniać doświadczeniami i zasobami – wspólnie tworzyć wartość, jakiej nie zaproponuje nikt z zewnątrz;
- książki można wydawać nowocześnie i za darmo, stawiając na jakość, a nie na poziom godny ebooka dorzucanego w bonusie każdorazowo za sprzedanie marketerom swoich danych osobowych…
- …a część treści można i warto współtworzyć także z odbiorcami;
- czasem warto robić rzeczy dla idei, szczerze wierząc w pewne wartości;
- i wreszcie: chcę także pokazać, że wszystkie przedsiębiorstwa, ba! wszystkie organizacje powinny dziś uczyć się jak być tzw. “crowd companies”, czyli budować niezbędną kompetencję współpracy ze społecznościami wewnątrz nich i na zewnątrz.
A dlaczego uważam tę książkę za eksperyment? Bo chcę się przekonać, czy to wszystko, czym zajmowałem się przez ostatnie 3 lata swojego życia, tj. idea współpracy ze społecznością oraz zjawiska takie jak crowdfunding, crowdsourcing, co-creation, można z sukcesem zaszczepić w jednym projekcie i na koniec powiedzieć: a widzicie? 😉
Krótka instrukcja obsługi
Jak pewnie wiesz, wydaję tę książkę za darmo i online. Opcję pobrania wersji offline, czyli ebooka, dorzucam dla Twojej wygody.
90% treści książki to podręcznik crowdfundingu udziałowego dla startupów, choć może z niego równie dobrze korzystać ktoś, kto jest właścicielem piekarni, lokalu gastronomicznego albo wytwórni muzycznej i myśli o rozwoju swojego biznesu (pod warunkiem, że jest to spółka!). Ostatnia część książki, czyli jakieś 10%, to trochę taka mini-książka w bonusie – poradnik inwestora, czyli wszystko to, co powinieneś/powinnaś przeczytać, jeżeli chcesz zacząć inwestować w spółki przez ECF (a bardzo do tego zachęcam!).
Podręcznik podzieliłem na logicznie ułożone części (cyfry rzymskie) prowadzące przez poszczególne etapy przed, w trakcie i po kampanii ECF. Te dzielą się z kolei na rozdziały (cyfry arabskie), a te jeszcze na sekcje, między którymi możesz wygodnie nawigować w wersji online.
Zauważysz też, że tam, gdzie mogę, podpieram się komentarzami ekspertów oraz praktyków, które dadzą Ci dodatkowy kontekst omawianych zagadnień. W wersji online możesz wybrać, czy chcesz je rozwinąć i przeczytać w całości, czy wrócić do nich później lub wcale.
Krótkie podziękowania
- Tomkowi Janasowi, który pokazał mi, że jedno spotkanie może naprawdę zmienić Twoją karierę. I że trafiają się w branży ludzie ideowi.
- Marioli Gromadzik, która zna branżę startupów od podszewki i dzielnie pomagała mi razem z Tomkiem urzeczywistnić ten projekt.
- Moim serdecznym kolegom: Arkowi Regiecowi z Beesfund i Marcinowi Małeckiemu z Nowego Marketingu i MamStartup za to, że uwierzyli w tę książkę na długo przed innymi.
- Mojemu przyjacielowi Kasprowi Bielejcowi, z którym przez kilka miesięcy projektowałem tę książkę od strony wizualnej i UX, by była dla Ciebie doświadczeniem, a nie kawałkiem papieru. Także Marcie Górazdzie, najlepszemu strategowi w WeTheCrowd obok mnie 😉 oraz reszcie zespołu za wsparcie.
- Przyjacielowi Marcinowi Giełzakowi, a także Aleksandrze i Marii, które pomagały w początkowym etapie pisania serii.
- Julii Szopie i Konradowi Latkowskiemu za fantastyczne uwagi i wsparcie promocyjne, Kubie Szajdzińskiemu, Lucynie Wardzie i Krzysztofowi Puzyrowi za komentarze eksperckie oraz wszystkim emitentom, których komentarze również znajdziesz w tej książce (ich pełną listę zamieściłem w rozdziale 3.).
- I Tobie, jeżeli podzielisz się swoją historią 😉